*Louis*
Nie mogę zapomnieć o tej dziewczynie i jej pięknych zielonych oczach w których można utonąć. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że z kądś ją kojarzę. Lekko mi przypomina z wyglądu Harrego, ale ja już tak mam. Nie powinienem myśleć o Alex, którą poznałem w strasznych okolicznościach. No bo kto normalny uważa, że prawie przejechanie cię autem to nic takiego. JA MAM DZIEWCZYNĘ!!! Louis musisz się ogarnąć i przeszykować na kolejną randkę z Eleanor.-mówiłem do siebie. Przestałem się w garnitur i pojechałem autem do mojej dziewczyny. Po chwili otworzyła mi dziewczyna w czerwonej sukience idealnie na niej leżącej.
-Hej Misiu Pysiu-pocałowała mnie w policzek.
-Hej-odwzajemniłem gest- Eleanor... Prosiłem żebyś tak do mnie nie mówiła-odparłem trochę zażenowany
-Ale to jest bardzo urocze... Chyba, że wolisz Żabcio
-Eeee... Wole moje imię
-Misiu, przecież znam twoje imię-powiedziała rozbawiona-Oj, musimy już iść
-Co?-wyrwała mnie z zamyśleń na temat Alex
-Zaraz będzie pokaz mody na który idziemy, a potem miałeś mnie gdzieś zabrać.
-A, tak, tak...
Eleanor zamknęła drzwi od jej domu i ruszyliśmy do mojego auta.
*Alex*
Odwiozłam bliźniaczki na taniec i poszłam do kawiarni obok, bo muszę je jeszcze odwieźć z powrotem. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę, bo było dość chłodno i czekając na zamówienie usiadłam przy stoliku obok okna i obserwowałam krople deszczu powoli spływające po szybie. Po chwili dostałam zamówienie i zaczęłam je pić. Nie ma to jak pyszna gorąca czekolada w zimny dzień. Wyciągnęłam książkę z torby i zaczęłam ja czytać. Po chwili na zewnątrz już lało jak z cebra(czyt. Nwm jak to się pisze XD). Czytałam dalej książkę kryminalno-detektywistyczną, ale przerwała mi jakaś piątka gości, którzy wbiegli do kawiarni. Wszyscy mieli kaptury nałożone na głowy, co uważam za normalne jak pada, ale nie rozumiem czemu im były potrzebne okulary przeciwsłoneczne. Zamówili coś i usiedli przy jednym ze stolików. Jeden z nich kogoś mi przypominał, ale nie mogłam sobie przypomnieć z kąd go znam i kim on jest. Po chwili naokoło nich pojawiła się gromada dziewczyn. Popatrzyłam na zegarek na ścianie i zorientowałam się, że muszę już iść po bliźniaczki, a potem je odwieźć i zrobić moje obowiązki. Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę drzwi. Cały czas czułam świdrujące mnie spojrzenie jednego z tych gości. Wyciągnęłam parasolke z mojej torby i podeszłam po dziewczyny. Po chwili jechałyśmy razem do domu...